Wtorkowe rozprawy – wywiad z redaktor naczelną magazynu Ole – Magdaleną Żywicką

Jak co wtorek, Bartosz Burzyński tym razem przeprowadził wywiad z Magdaleną Żywicką. Magda szerszej publiczności znana jest jako Eoren. Poza magazynem Ole pisze również na fcbarca.com. Sama o sobie mówi, że jest barcelonistką i rayistką. W wolnym czasie nałogowo pożera mecze La Liga. Kiedy nie pisze o piłce – pisze o czymś innym. Albo maluje. Albo czyta. Pratchetta, Gaimana, Keya, Eriksona… i nie tylko. Z Magdą porozmawialiśmy o szeroko pojętej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości hiszpańskiego futbolu.

Bartosz Burzyński> Nie wyobrażam sobie zacząć tej rozmowy od innego pytania. Jak to się stało, że zajmujesz się pisaniem o hiszpańskim futbolu? Nie zrozum mnie źle, ale jako kobieta bycie fanką piłki nożnej już jest czymś niespotykanym.

Magdalena Żywicka> (śmiech) Trudne pytanie, naprawdę trudne i mam wrażenie, że nie jestem w stanie udzielić na nie klarownej odpowiedzi. W moim przypadku był to proces ewolucyjny. Pamiętam, że od dziecka interesowałam się futbolem z wyjątkowym zacięciem w kierunku Hiszpanii i Ameryki Południowej. Najpierw to była fascynacja piłką reprezentacyjną, dopiero potem klubową. Przez długi czas futbol i pisanie szły u mnie obok siebie, to były dwie pasje, o których nigdy nie pomyślałam, że mogłabym je łączyć. A dlaczego nie pomyślałam? Trudno mi powiedzieć ale na pewno wszystko zmieniło dołączenie w szeregi FCBarca.com. Z początku miałam tylko tłumaczyć, skończyło się publicystyką.

BB> Jedno szczęście, że się tak skończyło. Wiem, że lubisz wracać do przeszłości, a chyba jednym z ciekawszych tematów jaki opisywałaś jest postać legendarnego trenera, Helenio Herrery. Jaka jest najciekawsza historia związana z tym człowiekiem?

MŻ> Mnie osobiście najbardziej zapadła w pamięć historia zupełnie nie piłkarska. Może nie “zupełnie” ale dość oddalona od futbolu. Mianowicie w czasach drugiej wojny światowej Herrera objął stanowisko trenera we francuskim miasteczku Lorient. Zostało ono zbombardowane przez aliantów, praktycznie zrównane z ziemią ponieważ znajdowała się tam baza niemieckich okrętów podwodnych. Herrera wyjechał z Lorient dokładnie dzień przed bombardowaniem, bez uprzedzenia i tak naprawdę do dziś nikt nie wie jak to się stało, że tak cudownie się uratował.

Z historii bliższych futbolowi lubię pewien cytat. Do dziś mówimy czasem, że nasza drużyna wygra z kimś nie wysiadając z autobusu. Tę frazę też zawdzięczamy Herrerze, który wypowiedział ją o walczącej o mistrzostwo Barcelonie przed ostatnią kolejką ligową. No i, oczywiście, wygrali.

BB> Myślisz, że mógł jakoś “szczęśliwym trafem” dowiedzieć się o tym bombardowaniu?

MŻ> Nad tym się właśnie zastanawiałam. Myślę, że w przypadku Herrery wszystko było możliwe. Z pewnością był niezwykle sprytnym i niezwykle wyrafinowanym człowiekiem o ogromnej umiejętności przetrwania. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby w jakiś sposób to wiedział. Z drugiej strony w jego życiu pełno było niesamowitych przypadków i zbiegów okoliczności.

BB> Moglibyśmy pewnie przeprowadzić cały wywiad na temat Herrery, ale teraz nastał czas by przejść do teraźniejszych tematów. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze wrócimy do tego trenera. Kto Twoim zdaniem w tym sezonie zdobędzie mistrzostwo Hiszpanii?

MŻ> Jako kibic Barcelony będę musiała się teraz zdobyć na wyjątkową kurtuazję, żeby nie sprawić wrażenia zbytniej pewności siebie. Ale tak na poważnie, w tym momencie sezonu, przy aktualnej przewadze Katalończyków nad ekipami z Madrytu, każda inna odpowiedź niż Barcelona byłaby sileniem się na oryginalność. Tego, że ekipa Lucho sięgnie po mistrzostwo jestem niemal pewna, jednak wciąż pozostaje to “niemal”. Póki Atletico i Real mają matematyczne szanse, póty nie sposób ich skreślić. Wydaje mi się jednak, że pojedynki z nimi wcale nie będą dla Barcy kluczowe w kwestii walki o mistrzostwo. I jeśli ostatecznie to nie piłkarze Enrique zdobędą ligę, to tylko jeśli potkną się o własne nogi. Wraca Liga Mistrzów, czeka nas napięty terminarz i to może jeszcze sporo namieszać.

BB> Skoro poruszyłaś już temat Ligi Mistrzów, to muszę o to zapytać. Obecna Barcelona ma szansę na obronę potrójnej korony? Wydaje się, że nikt nigdy nie posiadał też tak ogromnej szansy na obronę CL. Nawet drużyna Guardioli nie była takim faworytem jakim jest Barca Lucho teraz.

MŻ> Pewnie tak właśnie bym uważała gdyby nie fakt, że takie cuda jeszcze się nie zdarzyły w historii. Ta klątwa Ligi Mistrzów wydaje się nie do przełamania i pokonała już naprawdę fenomenalne drużyny. Z drugiej strony, trudno nie przyznać Ci racji – kto jeśli nie ta Barcelona, w obecnym składzie i formie, mógłby tego dokonać? Mam oczywiście nadzieję, że tak się stanie i to nie tylko ze względu na osobiste sympatie, ale też dlatego, że byłoby to przełomowe wydarzenie. Prócz tego supremacja hiszpańskiej piłki to coś, co zawsze chętnie będę oglądać.

BB> W czym upatrujesz największą siłę Barcelony Enrique pomijając ofensywny tercet?

MŻ> Pytanie czy jakkolwiek da się w tej kwestii pominąć MNS, którego rola jest kluczowa. Ale spróbujmy. Największą siłę tej Barcy widzę w tych aspektach, które już w zeszłym sezonie zmieniły się pod ręką Luisa Enrique. Ta Barcelona jest przede wszystkim bardziej elastyczna, bardziej dostosowana do przeciwnika. Chciałoby się użyć słowa “responsywna”, a tego przez długi czas w klubie z Ciutat Condal brakowało. To już nie tylko atak pozycyjny, chwilami boleśnie bezproduktywny. Poprawa w kontrach i stałych fragmentach gry w zeszłym sezonie była wręcz porażająca. Ogromny plus widzę też w takich wydarzeniach, jak lanie od Celty czy blamaż w Superpucharze z Athletikiem. Wszystkie wpadki tego sezonu w końcu zaprocentują, bo grunt to nie dać się uwieść iluzji bycia niepokonanym. Zwłaszcza po zgarnięciu trypletu. Myślę, że Barca jest teraz mądrzejsza, nawet niż rok temu. No i atmosfera w drużynie, wbrew temu, co mówi Cristiano Ronaldo, ma ogromne znaczenie.

BB> Ustawienie Suareza na klasycznej dziewiątce wydaje się idealnym posunięciem. Urugwajczyk powiedział, że zdecydował o tym trener. Czy myślisz, że obyło się to bez zgody Messiego?

MŻ> Mam szczerą nadzieję, że obyło się to bez żadnej zgody. Lucho udowodnił już, że jest facetem, który potrafi, kolokwialnie mówiąc, wziąć swoją drużynę za mordy. To on decyduje i widać, że wypracował sobie zaufanie wśród zawodników, także u Messiego. Swego czasu pozycja fałszywej dziesiątki dla Leo była genialnym posunięciem Guardioli. Jednak realia się zmieniają, przeciwnicy się uczą i trzeba być elastycznym. Teraz tak samo skuteczna była zmiana Lucho. A Messi, wbrew pozorom, głupi nie jest. On już od długiego czasu szukał sobie miejsca bliżej prawego skrzydła, jak za jego piłkarskich początków. Podwajane, potrajane krycie na tyle utrudniało mu grę, że sam szukał tej przestrzeni właśnie tam. Problemem był fakt, że gdy trener nie brał tego pod uwagę, to mieliśmy wtedy tylko do czynienia z dublowaniem pozycji, powstawaniem dziur w innych strefach i ostatecznie wszystko zaczynało się sypać. Myślę, że decyzja Lucho nie była nawet najmniejszą podstawą do potencjalnego konfliktu z Messim, bo nie tylko oddała właściwą pozycję Suarezowi, ale też uwolniła samego Leo.

BB> Ostatnio popularny jest temat braku szacunku. Czy Twoim zdaniem Neymar swoim stylem gry nie okazuje szacunku rywalom?

MŻ> Zadałabym to pytanie od drugiej strony: czy odpuszczenie rywalowi to wyraz szacunku, czy wręcz przeciwnie? Teraz przychodzi mi na myśl dwucyfrówka, którą Rayo wyłapało w tym sezonie od Realu. Abstrahując od okoliczności meczu, decyzji sędziego etc. Niektórzy twierdzili, że Real powinien Franjirrojos odpuścić, jednak moim zdaniem dopiero to byłoby zachowaniem poniżającym i upokarzającym przeciwnika. Gra jest grą i w przypadku takich zagrań jak wspomniane Neymara, mamy w pamięci też jego przerzut nad Bustinzą. Nie widzę pola do mowy o braku szacunku. Przede wszystkim każdego dotknie i może upokorzyć co innego. Czy zwykła siatka nie może być upokorzeniem? Oczywiście, że może. Może być tak odebrana, ale to nie znaczy, że ten, kto ją wykonał nie okazał szacunku rywalowi.

Jest tu też drugi aspekt. Nie każda sztuczka, nie każde zagranie musi się nam podobać. Jedni preferują taki styl gry, inni taki i ten nielubiany z pewnością łatwiej krytykować. Oczywiście można dywagować czy dane zagranie było potrzebne, czy miało wpływ na rozwój gry, czy było dobrym wyborem. I jeśli już rozważamy takie kwestie, to sądzę, że przede wszystkim powinno się je poruszać w tym kontekście.

BB> Wydaje się to szukaniem dziury w całym?

MŻ> Oczywiście. Bez teorii spiskowych – z pewnością jest tak, że gdy wokół danej drużyny powstaje zbyt dobra, zbyt cukierkowa otoczka, to media tej dziury chętnie poszukują. Zwykle to poszukiwania kompletnie bezzasadne.

BB> Barcelona B notuje ostatnio dobre wyniki. Dwa miesiące temu mówiło się o spadku, a teraz słyszymy już, że możliwy jest awans i powrót do Segunda. Wydaje się to dziwne, biorąc pod uwagę jak wielka spadła krytyka na zarząd, który kontraktował, łagodnie mówiąc, dziwnych zawodników. Odeszło też paru kluczowych piłkarzy, takich jak Dongou i Grimaldo. To jak to będzie z tą walką o awans? Naprawdę można się w tym pogubić, co miesiąc zupełnie inne informacje do nas docierają.

MŻ> Tutaj nie wymagałabym na razie zbyt daleko idących wniosków z ostatnich wyników, bo w końcu każda drużyna przeżywa lepsze i gorsze momenty, a jej forma notuje fluktuacje. Czy ewentualny awans i powrót do Segunda zamaże zaniedbania i błędy, o których wspomniałeś? Moim zdaniem nie. Oczywiście to wydarzenie, na które wszyscy kibice Barcy czekają, ale to, co jest tak naprawdę ważne, to nie tylko wyniki ekipy rezerw, ale powrót do zbilansowanego budowania cantery, która przecież od czasów Cruyffa była wizytówką Barcelony.

BB> Obecny zarząd ma chyba nieco odmienne zdanie na ten temat. Robert Fernandez wielokrotnie powtarzał, że bardzo ważne jest to aby Barcelona miała rezerwy w Segunda. Czy mamy do czynienia z powolnym odchodzeniem od tradycji i korzeni?

MŻ> Nie jest tak, że polemizuję z wartością posiadania rezerw w Segunda. To jest niezwykle ważne dla klubu, bo liczyć na awanse do pierwszej drużyny chłopaków, którzy grają na co dzień w klasie rozgrywkowej, która nie jest przecież nawet futbolem profesjonalnym, będzie bardzo trudno. Oni nie będą mieć tak klarownych szans jak swego czasu Busquets czy Pedro. Ale obecność w trzeciej lidze to jest efekt, a nie przyczyna tego stanu. Powrót do Segunda z pewnością jest niezwykle ważny, a ostatnie osiągnięcia drużyny Gerarda Lopeza, pięć spotkań bez porażki i z czystym kontem są nie do przecenienia. Jednak nie zmienia to błędów, które popełniono. Odejście od korzeni? Tak. W chwili, gdy ważniejsze stały się właśnie wyniki niż funkcja szkoleniowa i rozwojowa.

BB> Porozmawiajmy teraz trochę o Realu Madryt. Benitez był kozłem ofiarnym Pereza?

MŻ> Benitez był przede wszystkim pomyłką Pereza. Do teraz nie rozumiem decyzji o jego zatrudnieniu. Zaś zwolnienie? Najpewniej można mówić o koźle ofiarnym, bo zwolnienie trenera to sprawdzony ruch, który Florentino wydaje się znać najlepiej. Niezadowolony tłum czymś trzeba nakarmić. Głową trenera jest najprościej.

BB> Zmiana trenera wyszła na dobre? Czy Zizou może zbudować wielki Real Madryt?

MŻ> Zmiana trenera właściwie zawsze wychodzi na dobre, jeśli mówimy o efekcie nowej miotły. Umiejętności trenerskich Zidane’a właściwie nie sposób jeszcze ocenić, jednak z jego perspektywy mam wrażenie, że został poniekąd wrzucony na minę. Szanse Realu na mistrzostwo są już znikome, Liga Mistrzów wiadomo, to jeszcze bardziej skomplikowana kwestia. Puchar Króla już jest niemożliwy. Wszystko wskazuje na to, że swój debiutancki sezon na ławce trenerskiej w seniorskiej piłce i to w Realu Madryt Francuz zakończy bez trofeów. I to nie byłaby i nie będzie, jeśli nastąpi, katastrofa. Pytanie tylko jak odniesie się do tego Perez, jak wpłynie to na atmosferę w drużynie i jakie pole do pracy da Zizou. Być może jest on świetnym materiałem na trenera, jednak wiara w powtórzenie casusu Guardioli i rzucenie się na tak głęboką wodę wydaje się niebywale ryzykowne.

BB> Być może jest na odwrót. Przejęcie drużyny w takim momencie sezonu i takiej sytuacji zdejmuje z Francuza całkowicie presję. Kolokwialnie można powiedzieć, że to swego rodzaju przedłużony okres przygotowawczy. Może o to chodziło Perezowi?

MŻ> Gdyby o to chodziło z pewnością byłby to plus, ale czy zdziwi Cię jeśli powiem, że trochę trudno mi w to uwierzyć w przypadku Pereza? Nie ukrywam, mam nadzieję, że skoro już doszło do tej roszady to Zidane dostanie kredyt zaufania.

BB> Nie mam wątpliwości, że to była zagrywka typowo PRowa. Jednak może chciał upiec dwie pieczenie na jednym, ale możliwe, że jestem naiwny.

MŻ> Pozostaje też kwestia tego kto był w tej chwili dostępny na rynku? Sądzę, że gdyby ta zmiana nastąpiła na koniec sezonu to Zidane tak szybko ławki trenerskiej by nie powąchał.

BB> Mourinho?

MŻ> Albo Ancelotti, który sam przecież mówił, że byłby w stanie wrócić do Realu. Widać jednak Perez nie chce wchodzić dwa razy do tej samej rzeki i stawiać na nazwisko, które sam wcześniej skreślił. W końcu w pewnym stopniu byłoby to przyznaniem się do porażki i błędu, prawda?

BB> Wydaje mi się, że porażka i błąd nie występują w słowniku Florentino. Przejdźmy jednak do kolejnego pytania. Zauważyłaś już jakieś zmiany w grze Realu Madryt? Oczywiście te z relacjami na linii piłkarz-trener są zauważalne. Chodzi mi jednak o grę, taktykę?

Nie masz wrażenia, że jest to taki etap, w którym jedno od drugiego może być bardzo trudno oddzielić? Cóż, nie ukrywam, że w mojej opinii niektóre spotkania w wykonaniu ekipy Beniteza wyglądały jakby w ogóle nie zostały przygotowane pod względem taktycznym. Na tle tego właściwie każda zmiana wyglądać będzie pozytywnie. Myślę, że warto też zwrócić uwagę na decyzje personalne Zidane’a takie jak na przykład udzielenie wreszcie szansy Kovaciciowi. Wydaje się, że Francuz nie będzie się bał rozsądnych rotacji, co może być dobrym ruchem.

BB> Isco wygląda na zawodnika, który lubi się obrazić od czasu do czasu. Nie obawiasz się, że rotacje z Kovaciciem mogą źle wpłynąć na młodego Hiszpana?

MŻ> Wręcz przeciwnie. Myślę, że konkurencja, zwłaszcza w przypadku zawodników z mocnym charakterem, zwłaszcza w przypadku zawodników młodych to najlepsza rzecz jaka może ich spotkać.

BB> Powrót Moraty to dobra opcja na przyszłość?

MŻ> Na pewno bardzo ciekawa. Perez miał już w swojej karierze taki okres gdy zaczął masowo “kolekcjonować” Hiszpanów. Isco, Jese, Illarra. Ten projekt nie do końca wypalił, wydaje się jednak bardziej obiecujący niż wiele wcześniejszych często wątpliwych transferów. Morata jako opcja alternatywna dla BBC mógłby być świetnym wyjściem. Realowi jednak nie będzie teraz łatwo biorąc pod uwagę zakaz transferowy i wydaje się, że wcześniejsze sprowadzenie takich graczy jak Asensio czy Vallejo było pewnym rodzajem zabezpieczenia przed tą sytuacją.

BB> Kto lepiej przygotował się na ban transferowy Real Madryt czy Atl.M? Biorąc pod uwagę ostatnie ruchy transferowe, zdecydowanie Atl.M sprawia lepsze wrażenie. Praktycznie na każdej pozycji mają dwóch solidnych zawodników. W Realu Madryt nie wygląda to już tak kolorowo. Która pozycja Twoim zdaniem potrzebuje największego wzmocnienia?

MŻ> Faktycznie, Atletico z pewnością działało na rynku transferowym pod tym właśnie kątem i trudno nie poczytywać letniej ofensywny jako przygotowania do zakazu. W końcu od dawna wiedziano o dochodzeniu w sprawie nieletnich zawodników. Wbrew pozorom jednak Real nie jest w takiej złej sytuacji i można by się wręcz pokusić o stwierdzenie, że cała afera może nawet wyjść im na dobre. Jednak raczej w dalszej perspektywie. Zasilą ich wspomniani przeze mnie wcześniej Asensio i Vallejo, aktualnie na wypożyczalniach w Espanyolu i Saragossie. W przypadku tego pierwszego wybór klubu, do którego trafił na wypożyczenie sprawia, że będzie on już nieźle obyty z grą w Primera. O szansie z pewnością mogą też myśleć zawodnicy z cantery. A tam, w Castilli, czekają już tacy gracze jak Ødegaard czy Mayoral. Z tej perspektywy zakaz transferowy jest dla Realu szansą na wprowadzenie wychowanków i jestem niemal pewna, że ktoś z nich odpali. Jeśli chodzi o pozycję wymagającą wzmocnienia to oczywiście przychodzi na myśl atak i bezskuteczne poszukiwania zawodnika, który byłby w stanie go wzmocnić. Na trio BBC madridiści raczej nie narzekają, jednak kontuzja któregokolwiek z tych zawodników stanowi potencjalny spory problem.

BB> Ødegaard może mieć ciężkie życie w Realu Madryt, a raczej u Zidana, który już w rezerwach pokazywał mu miejsce w szeregu. Zlatan Ibrahimović doradzał młodemu Norwegowi, aby odciął się od ojca. Myślisz, że tutaj leży jego problem?

MŻ> Na pewno jest to część problemu i to nie tylko Martina, bo nadopiekuńczy ojcowie, którzy źle rozumieją dobro swoich dzieci wydają się być w futbolu zjawiskiem bardzo powszechnym. Wystarczy spojrzeć na ojców Neymara czy braci Alcantara. Bardzo podobne casusy. Na pewno Ødegaardowi, szczególnie w tak młodym wieku, nie pomoże ojciec swoimi wypowiedziami próbujący ingerować w proces treningowy. I tu Ibrahimović ma pełną rację, mówiąc, że Martin powinien stać się mężczyzną. Z tego względu postawa Zidane’a jest dla niego najlepsza. Francuz udowadnia mu, że sam talent nie wystarcza i potrzeba pracy, jednocześnie poskramiając podsycane przez jego ojca ego. Dlatego w pierwszej drużynie współpraca z Zidane’m, który w końcu zna go dobrze, może być tylko plusem dla Ødegaarda.

BB> Może lepiej byłoby go wypożyczyć? Jako wzór mogłaby tutaj posłużyć Barcelona, która wysłała na wypożyczenie Halilovića do Sportingu Gijon. Jak widać wychodzi mu to na dobre.

MŻ> W tym wieku wypożyczenie na pewno by nie zaszkodziło i rozwojowo byłoby dla zawodnika najlepszym wyjściem. Jeśli mowa o Haliliviciu to nawiązując do Ødegaarda, on też musiał swoje przejść jeśli chodzi o próby ustawiania mu kariery przez ojca. I faktycznie, pozostaje się cieszyć, że Chorwat podjął męska decyzję, bo Sporting okazał się dla niego wymarzoną przystanią do szlifowania talentu i obycia się z Primera.

BB> Przejdźmy teraz do tematu o którym z tego co mi wiadomo możesz pisać i opowiadać nieustannie, czyli Rayo Vallecano. Na początku powiedź dlaczego Rayo, skąd się wzięła ta sympatia?

MŻ> Sympatia wzięła się od ekipy Sandovala, ich ostatniego sezonu którym wywalczyli awans do Primera i pierwszego właśnie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Rayo to drużyna, która bezsprzecznie uwiodła mnie grą i nie ukrywam, że to właśnie ten samobójczy styl Piratów przyciągnął mnie do nich.

BB> Vallecano osiąga ostatnio bardzo dobre wyniki. Myślisz, że utrzymają się bez problemu?

MŻ> Myślę, że po raz kolejny to misson impossible się uda. Kiedy ostatnie kolejki rundy jesiennej przyniosły fatalne wyniki nie panikowałam jeszcze, bo przy tak ogromnych przetasowaniach składu w letnim okienku wiosenna runda zawsze jest lepsza. A tym razem zimą Rayo dokonało sporych wzmocnień, jak na standardy tego klubu. Warto zaznaczyć, że powrócił Piti, który dla Rayistas jest żywą legendą. Fenomenalnie odpalił Jozabed, niechciany przez Paco napastnik, czyli Miku, zaczął regularnie punktować i wszystko wskazuje na to, że drugiej tak złej rundy Franjirrojos już nie zaliczą. Jémez jest fenomenalnym motywatorem i mimo że nic nie jest rozstrzygnięte to też jest ogromną przewagą Rayo nad rywalami w walce o utrzymanie. Stabilność na ławce trenerskiej.

BB> Gdzie widzisz Paco Jemeza za 2/3 lata?

MŻ> Jak to w jakim, w Rayo! (śmiech) A na serio, prędzej czy później, Paco poszuka pewnie klubu, który będzie dla niego nowym wyzwaniem. Innym wyzwaniem, przede wszystkim. Klubu o większym potencjale ekonomicznym, w którym warunki pracy będą odmienne. Podejrzewam, że choć, jak sam mówi, trudniej prowadzić Rayo niż Barçę i Real, będzie chciał się w tym sprawdzić. Wskazują na to też roczne kontrakty, w stylu Guardioli z Barcelony, które sugerują, że Paco ceni sobie wolność. Jednak nie wierzę w bajki o klubach z Championship i sądzę, że jeśli Paco odejdzie z Rayo to tylko do drużyny o większym potencjale sportowym. Na razie jednak jest w Vallekas i liczę, że tam pozostanie jak najdłużej.

BB> Zaryzykuję teraz, może reprezentacja?

MŻ> Ha, o tym też już się swego czasu mówiło. Myślę, że gdyby Jémez dostał tę propozycję to najprawdopodobniej by ją przyjął.

BB> Rozstać musiałby się wtedy ze swoim ulubieńcem Felipe Minambresem (przyp. red Dyrektor sportowy Rayo Vallecano). Jak wyglądają obecnie ich stosunki?

MŻ> Jak sami to określili – szorstka, męska przyjaźń. To zaskakujące, że współpraca ludzi, między którymi jest tak wiele tarć jest dla klubu tak owocna. Bo prawda jest taka, że obaj, po równi, są ojcami sukcesu Rayo, jakim bez wątpienia jest piąty z rzędu sezon w La Liga. Niekwestionowany rekord klubu. Jak widać nawet kontrowersyjne decyzje mogą w końcu wyjść na dobre. Paco Miku nie chciał ale teraz jest on u niego, pod nieobecność Javiego Guerry, zawodnikiem podstawowej jedenastki.

BB> Łagodnie powiedziane nie chciał. (śmiech)

MŻ> Zdecydowanie. Jeszcze gorzej niż w przypadku transferu Zhanga, bo z Chińczykiem Jémez nie wymieniał się przynajmniej publicznie “uprzejmościami”

BB> Chyba w Paco to najlepsza cecha, że nie da się zrobić niczego poza boiskiem aby przekreślić swoją szansę na grę? Czasami mam wrażenie, że w szatni dochodzi do rękoczynów, a przy ustalaniu wyjściowej jedenastki Jemez momentalnie o tym zapomina i wybiera według umiejętności, dyspozycji.

MŻ> Bez wątpienia. Tę obserwację w pełni potwierdzam i uważam, że właśnie tym Jémez wypracował sobie szacunek u zawodników i świetną atmosferę w drużynie. To choleryk, ale jak mówisz umie to oddzielić od swojej pracy. Konflikty z Lassem czy Amaya nie wpłynęły w żadnym stopniu na ich obecność w składzie. Trudno o lepszy sygnał od trenera dla całej drużyny.

BB> Porozmawiajmy jeszcze chwilę o innym trenerze, pewnie od razu domyślasz się o kogo może mi chodzić. Czy Garry Neville to większe nieporozumienie w Hiszpanii niż David Moyes?

MŻ> Moyesa przynajmniej bronił trenersko Everton, Neville to strzał w ciemno, jak się okazuje raczej nietrafiony. Anglik przekonał się, że umiejętność analizy to nie jest całość sztuki trenerskiej i to przekonał się boleśnie. Na pewno nie pomaga mu informowanie, że pozwala sobie na eksperymenty w sytuacji gdy całe valencianismo powoli traci nerwy. Dla niego samego, moim zdaniem, objęcie VCF było dużym błędem w budowaniu kariery. Łatwiej ze studia telewizyjnego przesiąść się na ławkę jakiegoś pomniejszego klubu w Anglii niż pójść na nieprzyjazną dla Brytyjczyków ziemię Primera División. I to do klubu z takimi oczekiwaniami i w takim kryzysie jak Valencia. Teraz to widmo będzie się już za nim ciągnąć

BB> Wiesz, że ja wierzę, że to zakończy się jeszcze happy endem? Nie chodzi mi tutaj o ostatnie wygrane z Espanyolem i Rapidem. Dawno nie widziałem gościa z taką pewnością siebie i wiarą w to co się robi. Nokaut – Gary podnosi się Nokaut – Gary podnosi się etc. Nie masz wrażenia, że ma dozgonne zaufanie Lima i kiedyś mu wyjdzie?

MŻ> Cieszyłabym się, gdyby mu kiedyś wyszło ale wątpię czy to nastąpi w Valencii. Dlatego, że wątpię właśnie w dozgonne zaufanie Lima. Obstawia on klub swoimi ludźmi, jednak przypadek Nuno pokazał, że nie mogą oni liczyć na te “plecy” niezależnie od sytuacji. Jeśli Gary’ego nie obronią wyniki, to raczej widzę go poza VCF.

BB> Na koniec przygotowałem serię krótkich pytań.

Barca Enrique czy Guardioli?

Obie.

Simeone odejdzie latem do Anglii?

Nie.

Guardiola poradzi sobie w City?

Tak.

Luis Suarez czy Robert Lewandowski?

Luisito bez dwóch zdań.

Sędziowie w Hiszpanii to największa ujma dla ligi?

Tak.

Pochettino z Tottenhamem wygra Premier League?

Nie, trzymam kciuki za Leicester.

Orłowski czy Ćwiąkała?

Ćwiąkała.

Eibar zagra w pucharach?

Nie.

Nolito jest przereklamowany?

Nie.

Guardiola wróci w przyszłości do Barcelony w roli prezydenta?

Nie.

Komu kibicujesz w spotkaniu Rayo – Barcelona?

Widowisku, czyli obu ekipom.

Busquets to obecnie najlepszy defensywny pomocnik na świecie?

Tak.

Marcelo to obecnie najlepszy boczny obrońca na świecie?

Tak.

Cristiano Ronaldo odejdzie z Realu Madryt tego lata?

Nie.

Najlepszy sędzia BBVA?

Brak.

BB> Teraz jeszcze kilka pytań z przymrużeniem oka.

Który piłkarz BBVA ma najlepszy styl ubioru?

A liczą się byli piłkarze? Diego Simeone.

Który piłkarz Barcelony najbardziej nadaje się na wyjście do teatru?

Javier Mascherano.

Który piłkarz Realu Madryt sprawia wrażenie najzabawniejszego?

Marcelo.

Z którym trenerem BBVA najlepiej byłoby umówić się na kolację i pogadać tam o sprawach nie związanych z futbolem?

Z Paco Jemezem, zawsze i wszędzie.

Najprzystojniejszy piłkarz BBVA?

Javi Guerra.

BB> Dziękuję za rozmowę i poświęcony czas.

MŻ> Proszę bardzo, ja dziękuję za zaproszenie do rozmowy.

Rozmawiał BARTOSZ BURZYŃSKI.

Opublikuj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*