Wtorkowe rozprawy – Kolejny absurd FIFA

Jak co wtorek, Bartosz Burzyński tym razem o absurdalnej sankcji FIFA.

Życie jest pełne absurdów i nikogo to już dziwić nie powinno. Jednak i tak zawsze kiedy dzieje się coś niemożliwego, wydawać by się mogło totalnie pojebanego i nie do przebicia, po jakimś czasie i tak zaskoczy nas coś jeszcze bardziej niż poprzednio. Nie trzeba zbyt długo myśleć, żeby przypomnieć sobie kilka, a nawet kilkanaście nonsensownych sytuacji. Ostatnio w tego typu sprawach wszystkich przebija nowa książka Sumlińskiego, która jest jednym wielkim plagiatem. Gościu kopiował totalnie wszystko co można kopiować. Pozwolił sobie zapożyczyć trochę tekstu z książek, filmów, seriale pewnie też, ale tego jeszcze nie odkryli. Żeby było tego mało ukradł też z Alistaira MacLeana, co tylko potwierdza jak to było głupie i absurdalne. Dlaczego absurdalnym jest okradanie MacLeana? Przecież to oczywiste, że co dziesiąta osoba czytająca „jego książkę” od razu przypomni sobie, że już kiedyś gdzieś to czytała. Dobra, ale o czym my mówimy, ten patologiczny złodziej ukradł nawet tekst swojej córki z konkursu literackiego dla uczniów, za który w nagrodę otrzymała 500 zł. Najsmutniejsze/najzabawniejsze w tej całej sytuacji jest jednak to, że córka zapożyczyła tekst z książki Michaela O’Briena. Pan dziennikarz plagiatował też czyjeś wspomnienia z Darłówka, ale historii z córką to chyba nie przebija? Swoją drogą może chciał stworzyć jedną wielką lekturę szkolną? Jeżeli tak, to zwracam honor i przepraszam. Jak komuś jeszcze mało absurdów, to wymieniam dalej. Tobias Karlsson, kapitan reprezentacji Szwecji w piłce ręcznej chciał grać na Mistrzostwach Europy w Polsce w tęczowej opasce. Natomiast cała reprezentacja Szwecji oburzona jest polskimi cheerleaderkami. Mało? Emmanuel Adebayor od pół roku pozostaje bez klubu, bo czeka na znak od Boga. Reporter Tomasz Maciejczuk, donosi, że Syryjczycy uważają, że europejscy mężczyźni marzą o tym by ich żony/dziewczyny przyprawiały im rogi, właśnie z nimi. W Kenii za 100 dolarów każdy pedofil może wypożyczyć dziecko i robić z nim co chce przez kilka godzin. Mógłbym tak jeszcze wymieniać do jutra, ale po co? Czasami nawet Dani Alves powie coś sensownego i tutaj warto go zacytować: „W życiu już mnie nic nie zaskoczy, a tym bardziej w futbolu.”

Sankcje FIFA odnośnie kontraktowania małoletnich zawodników w hiszpańskich klubach, to chyba największy żart w piłce nożnej XXI wieku. Instytucja, która kojarzona jest przede wszystkim z łapówkami, kumoterstwem… uczy moralności! W zeszłym tygodniu potwierdziło się to o czym było wiadomo od dłuższego czasu. Gdy FC Barcelona „wyszła z więzienia” , za kratki trafiły dwa największe kluby z Madrytu. Będą mieli łatwiej, Barcelona przetarła szlaki i pokazała, że wcale to nie musi oznaczać klęski i tragedii, a co więcej z taką sankcją można wygrać prawie wszystko. Jednak klub, klubowi nierówny, każdy przypadek jest inny. Uspokajam, nie chodzi tutaj oczywiście o to czy ktoś jest gorszy czy lepszy. Real, Barcelona i Atletico mają zupełnie inną filozofię prowadzenia drużyny. Nie będę rozstrzygać, która jest lepsza, a która gorsza.

Zanim zaczniemy rozważać konkretne przypadki i możliwości wyjścia z tej sytuacji, słów kilka jeszcze o tej patologii, która o dziwo dotyka tylko kluby z Hiszpanii. Czy w FIFA wszyscy są totalnymi idiotami i nie widzą, że ośmieszają się i kompromitują totalnie? Nie ma chyba większego nonsensu niż mówienie, że synowie Zidana i brat Garaya grają nielegalnie w Realu Madryt. Proszę mi wtedy powiedzieć, no gdzie kurwa leganie ma grać 7 letni syn trenera Realu Madryt? W Manchesterze City czy może Arsenalu, bo tam przecież do 18 roku życia gra się nieprofesjonalnie. FIFA strzeliła do własnej bramki i nie da się już tego naprawić. Najgorsze w tym jednak jest to, że cierpią na tym młodzi zawodnicy, a właściwie to jeszcze dzieci. Jak ojciec ma wytłumaczyć siedmiolatkowi, że nie może grać w piłkę, tylko dlatego, że jacyś durnie sobie coś tam wymyślili? Całe to prawo FIFA, jest chore! Zamiast chronić młodocianych niszczą im życie, a także rodzicom. Którzy często musieli zmieniać całe swoje życie, żeby ich dziecko mogło spełnić marzenia. Nauka w szkółkach Barcelony, Realu, Atletico to szansa na lepsze życie! Niekoniecznie to futbolowe, dzieci które dostają się do pierwszej drużyny to nikły procent, ale cała reszta jest solidnie zahartowana i przygotowana do dorosłego życia. Tajemnicą poliszynela nie jest, że w tych szkółkach piłkarskich o najwyższych standardach nie dzieje się nikomu krzywda. Jest wręcz odwrotnie! FIFA takimi działaniami odbiera nam przyszłych Messich, Ronaldów, Di Mariów, Xavich, Iniestów etc. Jednak tym dzieciakom, które nie mają zupełnie pojęcia dlaczego mogą tylko trenować, a grać jak reszta już nie, odbiera coś znacznie więcej. Wyobrażacie sobie rozczarowanie i rozpacz zwłaszcza chłopców z Afryki, którzy muszą wrócić do domu, bo ktoś stworzył idiotyczne prawo? Wyrwali się z gorszego świata i szkółka czy to Barcelony czy Realu była dla nich największą i prawdopodobnie jedyną szansą na normalne życie. Największy paradoks w tym jest taki, że to prawo podobno chroni najmłodszych adeptów.

Jeżeli opinia publiczna wiedziała o tej sankcji od paru miesięcy, to tym bardziej w Madrycie też o tym wiedzieli. Można powiedzieć nawet, że oba kluby przygotowały się na przezimowanie dwóch okienek transferowych. Jeden bardziej, drugi mniej o czym za chwilę. Wróćmy jeszcze na chwilę do Barcelony, której udało się odłożyć karę w czasie o pół roku i wykorzystać letnie okienko transferowe do uzbrojenia się i przezimowania dwóch kolejnych. Barca dokonała jednego wielkiego transferu w postaci Luisa Suareza. Lepiej wybrać nie mogli, transfer ten okazał się być jak do tej pory jednym z najlepszych wyborów dyrekcji sportowej katalońskiego klubu. Co więcej zakup Rakitica też można uznać za spory sukces. Nie wspominając już o obsadzie bramki, gdzie również dokonano majstersztyku. Jeżeli dodamy do tego jeszcze transfer Halilovića, to mamy chyba najbardziej efektywne okienko transferowe w Barcelonie na przestrzeni ostatniej dekady. Jedynie transfery Mathieu i Vermalena mogą budzić wątpliwość a raczej ich cena. Która bez wątpienia nie jest proporcjonalna do wkładu na boisku z różnych przyczyn. Jednak jeżeli Francuz byłby dwa lata młodszy i 5 mln tańszy, to już można by go uznać za solidne wzmocnienie. Puenta jest jednak taka, że w przypadku bana na dwa okna transferowe, nie można popełniać błędów w tym ostatnim kiedy można jeszcze kupować. Tym większy jest to sukces Barcelony, biorąc pod uwagę fakt, że z drużyny odeszło trzech kapitanów! Teraz przyszedł czas na gigantów z Madrytu…

Jeżeli chodzi o Atletico Madryt, to wydaje się, że latem zrobili wszystko co zrobić powinni. Przygotowali się solidnie, a ban transferowy nie powinien im zaszkodzić w żadnym wypadku. Każda pozycja obsadzona jest dwoma solidnymi zawodnikami, nawet kontuzja Tiago tego nie zmienia. Mowa przecież o najlepszym Atletico w erze Simeone. Latem na Vicente Calderon trafiło 9 zawodników min. Jackson Martinez, Savic, Vietto, Carrasco, Fellipe Luis. Zimą dołączył już Kranevitter, a przyjść ma jeszcze przecież Augusto Fernandez. Jednak to nie wszystko, latem wrócić może przecież 10 wypożyczonych piłkarzy, a w tym Baston, który świetnie spisuje się w Eibarze. Pozostali wypożyczeni, to też przecież klasowi zawodnicy min. tacy jak Velazque czy Leo Baptistao. Obecny lider BBVA lekcje odrobił na szóstkę z plusem!

Natomiast Real Madryt jest w trochę gorszej sytuacji, ponieważ Florentino Perez przyzwyczaił wszystkich do głośnych transferów, których zabraknie przez dwa okienka. Wyjścia są dwa, można liczyć na to, że uda się odroczyć karę o pół roku i latem Real zdominuje kompletnie okienko transferowe i kupi najbardziej pożądanych zawodników tj. Pogba, Hazard, Dybala, Lewandowski, a może wróci jeszcze Morata? Jakoś ten scenariusz by mnie nie zdziwił. Solidnego zmiennika dostanie też pewnie Marcelo. Z drugiej strony Barcelona odroczyła karę, ale tutaj niekoniecznie tak musi być. W przypadku Katalończyków sytuacja była o tyle inna, że sankcja spadła na nich dopiero w kwietniu, tutaj czasu jest zdecydowanie więcej i odwołanie może zostać rozpatrzone przed początkiem letniego okienka. W takiej sytuacji mamy plan B, czyli obecne zimowe okienko transferowe. Jak to zwykle jednak bywa, plan awaryjny jest zawsze gorszy od tego optymalnego. Negocjacje będą dużo trudniejsze, ceny dużo wyższe. Przecież każdy wie, że Real musi! Jeżeli chcemy coś sprzedać, a wiemy, że ktoś musi to mieć natychmiast, to cena automatycznie wzrasta i tak jest w tym wypadku. Przykładowo taki Lewandowski nie będzie kosztował już 50 mln tylko 80 mln! Z drugiej strony, kadra Realu Madryt jest solidna, a do tego zaplecze również aż pęka w szwach od przyszłościowych zawodników. Trenerem jest Zidane, który wydaje się odpowiednią osobą na stanowisku w tej sytuacji. Całkiem możliwe, że ta kara będzie szansą Realu Madryt na odwróceniu sterów. W erze Pereza o stabilności, można było tylko pomarzyć, a teraz przez rok nie zostanie dokonany żaden spektakularny transfer. Czy, to nie o to prosił Cristiano Ronaldo jakiś czas temu?

Paradoks, który przewija się przez cały felieton jako słowo kluczowe, może być też taki, że za rok ban transferowy, będzie całkiem efektywnym narzędziem, które pomaga osiągać sukcesy. Stabilność o którą w ostatnim czasie w futbolowym świecie niezwykle trudno, co prawda przymusowa, ale jednak, mimo wszystko może okazać się kluczowa w wygrywaniu. Jeżeli za dwa lata, albo trzy, Barcelona po raz kolejny zostałaby ukarana podobną sankcją, to śmiem twierdzić, że poradziłaby sobie równie dobrze jak za pierwszym razem. Czy Real i Atletico poradzą sobie i przejdą przez ten trudny okres bez uszczerbku? Wydaje mi się, że tak, jestem niemal pewny, że Barcelona nie ucieknie nie wiadomo gdzie i jak daleko. Za rok wszystko wróci do normy, a te sankcje nie zmienią futbolu w najmniejszym stopniu. Jedyne co zmienią, to nastawienie do FIFA z negatywnego na MEGA negatywne.

Opublikuj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*