Już tylko godziny dzielą nas od niesamowicie elektryzującego spotkania jakim bez wątpienia jest bój o prym w Sewilli. Betis na własnym stadionie będzie próbował zniwelować stratę do odwiecznego rywala.
Takie mecze dla fana hiszpańskiego futbolu to coś niesamowitego. To pełne energii, oczekiwań i sportowych zawiści święto. Większość ostatnich spotkań pomiędzy tymi drużynami kończyło się walką do upadłego, pięknymi golami i dynamiką rodem z Premier League.
W takich chwilach sytuacja w tabeli schodzi na drugi plan. Tu każdy wynik jest możliwy, bo nikt nie kalkuluje, nikt nie myśli co będzie jutro. Zawodnicy wychodzą na murawę i grają tak, jakby jutra miało nie być.
Obie drużyny grały w tygodniu w Pucharze Króla, ale nikt nie będzie miał prawa narzekać na zmęczenie, bo kibice będą wymagali pełnego zaangażowania. Mecze takiego kalibru potrafią czasami zadecydować o tym, czy trener utrzyma posadę, czy też ją straci. Przy dumnych okrzykach z trybun, piłkarze wychodzą na boisko niczym gladiatorzy na arenę. To jeden z tych meczów, gdzie nie widać komercyjnej otoczki, a z pewnością można go polecić zwolennikom “Against Modern Football”.
Nasz polski rodzynek będzie miał okazję po raz pierwszy poczuć smak derbowej krwi, ale z jego temperamentem nie powinno być problemów z aklimatyzacją. Jeśli chodzi o braki, to w drużynie Sevilli nie zobaczymy Beto, Androelliego, Parejy, Immobile, Cristoforo, Kakuty oraz powracającego do treningów Carrico. U gospodarzy niepewny jest występ Joaquína, ale to piłkarz starszej generacji, który na taki mecz wyjdzie za wszelką cenę.
Niech poleje się krew!
Przewidywane składy:
Betis: Adán – Molinero, Bruno, Westermann, Vargas – Ndiaye, Petros – Cejudo, Ceballos, Joaquín – Rubén Castro.
Sevilla: Sergio Rico – Coke, Rami, Kolo, Tremoulinas – Krychowiak, Krohn-Dehli – Vitolo, Banega, Konoplyanka – Gameiro.