- Rywalizacja obu zespołów miała podłoże polityczne i kulturowe. Real Madryt jako reprezentant Kastylii oraz Barcelona jako reprezentant Katalonii. Najpierw za rządów Rivery, a później nielubianego przez kibiców Barcelony generała Francisca Franco, tłumiono dążenia Katalończyków do niepodległości. Z czasem mecz obu drużyn był postrzegany jako rywalizacja Barcelony reprezentującej motto „Więcej niż klub”, z hiszpańskim centralizmem Realu. Podczas hiszpańskiej wojny domowej, prezydent Barcelony, Josep Sunyol zginął z rąk zwolenników Franco.
- Mało kto wie, ale w latach 50. Alfredo Di Stéfano grał początkowo w Barcelonie. Nie wystąpił on jednak w oficjalnym meczu, a następnie przeszedł do Realu Madryt.
- Mówi się, że życie to matematyka. A więc niech przemówią liczby. Na dotychczasowe 230 meczów, pomiędzy Realem a Barceloną, składają się: 92 zwycięstwa „Królewskich”, 90 zwycięstw Barcelony. Natomiast 48 meczów do tej pory, kończyło się remisem obu drużyn. Smaczku dodaje fakt, że najlepszym strzelcem drużyny w Klasyku, jest oczywiście Leo Messi. Strzelił 21 bramek, a z kolei Cristiano Ronaldo ma tych bramek o 6 mniej.
- Zostawmy liczby i wróćmy do rzeczywistości. W tabeli przoduje FC Barcelona z trzema punkcikami przewagi nad swoim odwiecznym rywalem. Po kontuzji wraca najlepszy(przynajmniej przed urazem) gracz tej drużyny Messi. Tridente MSN do tej pory spisywało się znakomicie. Przeciwnie natomiast jest w drugim obozie. „Nieobecny” Ronaldo, powracający po przerwie Benzema, który jest bohaterem, ale afery. Jedno jest pewne, Real nie odpuści. Statystyki, statystykami. Przedmeczowe spekulacje swoją drogą. Jednak jak zwykle wszystko rozegra się w ciągu 90 minut. 5400 sekund emocji. Wielki dzień nadszedł.
- Od 28 lat, gdy Gran Derbi było rozgrywane w Madrycie, kibice zgromadzeni na stadionie jeszcze ani razu nie zobaczyli bezbramkowego wyniku.
- Obecny trener Katalończyków w swojej piłkarskiej karierze założył trykot zarówno Barcelony jak i Realu.