Tydzień temu w Madrycie rozgrywane było El Classico, tym później dojdzie do kolejnego starcia madrycko-barcelońskiego, również o 18:15. Różnica jest taka, że mecz będzie rozgrywany na Vicente Calderon, a zdecydowanym faworytem jest przedstawiciel stolicy.
Atletico po niemrawym początku wchodzi na odpowiednie tory i regularnie wygrywa w Primera Division. Jedynym zmartwieniem dla “Cholo” Simeone jest fakt, że do przekonujących zwycięstw wiele brakuje jego podopiecznym. Kadrowo zespół niewiele się zmienił – za kartki pauzuje Gabi, ale do zdrowia wraca Juanfran i wzmocni prawą flankę. Atutem będzie własny stadion, na którym Los Colchoneros wygrali w tym sezonie sześć spotkań (we wszystkich rozgrywkach), a jedynym pokonanym, który zdołał strzelić gola była Valencia – Paco Alcacer z rzutu karnego.
Espanyol jest zespołem absolutnie nieprzewidywalnym. Potrafi zagrać fatalnie, a mimo to wygrać, ale dobre piłkarsko mecze potrafią kompletnie zaprzepaścić. Dla Sergio Gonzaleza pozytywną informacją jest poszerzenie wachlarza możliwości w ofensywie. Już nie tylko Felipe Caicedo i Marco Asensio, ale również Hernan Perez stanowią duże zagrożenie dla rywali – 3 gole w ostatnich dwóch spotkaniach. Jedynym problemem wydaje się być brak Victora Sancheza, czyli prawdziwego przywódcy w środkowej linii.
Co ciekawe, oba zespoły spotkały się już kiedyś 28. listopada. Miało to miejsce w… 1954 roku, wtedy lepsi okazali się gracze Atleti.
Absencje:
Atletico: Gabi (kartki), Jackson Martinez i Guilherme Siqueira (kontuzje).
Espanyol: Victor Sanchez (kartki), Salva Sevilla (kontuzja), Paco Montanes, Rober Correa, Raillo, Mickael Ciani, Anaitz Arbilla (decyzja trenera).