Dziś rozpoczynamy przygodę z Ligą Mistrzów. Po raz piąty z rzędu do fazy grupowej Champions League przystąpi Atletico Madryt. Dzisiejszym rywalem “Los Colchoneros” będzie AS Roma. To będzie niezwykle emocjonujący mecz.
Odyseja trwa
Do otwarcia nowego stadionu Atletico Madryt – Wanda Metropolitano – pozostało jeszcze parę dni. W sobotę “Los Colchoneros” będą mogli wreszcie zagrać u siebie. Póki co jednak muszą tułać się po innych obiektach. Dziś zagrają czwarty z rzędu mecz wyjazdowy.
Spośród owych czterech spotkań, ten będzie zdecydowanie najtrudniejszy. Estadio Olimpico w Rzymie zrobi wrażenie na każdym, który tam wchodzi. Piłkarze Atletico mają jednak pozytywne wspomnienia z wycieczek do Włoch. Z ostatnich trzech spotkań rozegranych w tym kraju, wywieźli aż siedem punktów. Wygrywali z Lazio (2012) i Milanem (2014), a przed trzema laty zdołali wywalczyć remis z Juventusem. I tym razem – pomimo sporej siły uderzeniowej rywala – mogą być zatem (przynajmniej umiarkowanymi) optymistami.
Nowości na strojach
Spotkanie wyjazdowe z Romą będzie także wyjątkowe ze względu na stroje hiszpańskiej ekipy. Po raz pierwszy w sezonie podopieczni Diego Simeone wyjdą bowiem na murawę w nowym trzecim komplecie, a zatem w niecodziennych dla Atletico zielonych czy wręcz – chciałoby się powiedzieć – wojskowych barwach.
Tym razem będą bramki?
Sędzią głównym dzisiejszego spotkania na Estadio Olimpico będzie Milorad Mazić. Zarówno Atletico, jak i Roma miały już do czynienia z 44-letnim Serbem w sezonie 2014/2015 – piłkarze ze stolicy Włoch w przegranym 0:2 z Manchesterem City meczu grupowym, Atletico zaś w bezbramkowo zremisowanym pojedynku ćwierćfinałowym przeciwko Realowi Madryt.
Sędzia ten w owych dwóch spotkaniach nie podyktował rzutu karnego, nie dał też czerwonej kartki. W karaniu żółtymi kartonikami również był dość oszczędny. Ani Roma, ani Atletico nie zdobyły jednak przy nim także żadnej bramki. Być może właśnie dzisiejsze starcie okaże się w tym aspekcie przełomowe.