Jak co wtorek, Bartosz Burzyński tym razem o nowym trenerze Manchesteru City. Pep Guardiola od nowego sezonu spełni swoje marzenie i poprowadzi drużynę w Premier League. Bez wątpienia jest to informacja dnia, a przyszłość pokaże, czy ten dzień nie był jednym z najważniejszych dla angielskiej piłki w ostatniej dekadzie.
Gdy wydawało się, że Deadline Day na który czekałem z niecierpliwością, nie przyniesie niczego ciekawego, bo transfery typu nieznany zawodnik Bari przechodzi do Newcastle za 16 mln euro są delikatnie mówiąc nudne i mało znaczące… Tak tutaj potwierdziła się informacja, która była znana już od dłuższego czasu, czyli Guardiola w City. Po takim newsie wieści o tym kogo i za ile kupią angielskie średniaki i jak dużo tym samym przepłacą są już dzisiaj nieistotne i znikną tak szybko jak się pojawiły. Nie może być inaczej skoro do Premier League trafił Josep Guardiola, człowiek który może przywrócić blask i zainteresowanie, a także europejskie sukcesy angielskiej piłce, która od kilku lat przeżywa wielki kryzys.
Od dłuższego czasu nikt już się nie liczy z angielskimi klubami, każdy ma je gdzieś. Najlepsi piłkarze opuszczają Anglię hurtowo jeżeli tylko pojawi się jakaś ciekawa oferta z Hiszpanii, a w zamian na wyspy trafiają ochłapy z pańskiego stołu. Tak, to obecnie wygląda. Biorąc pod uwagę stan sprzed 10 lat, można to uznać za jeden z największych sportowych upadków w ostatnim dwudziestopięcioleciu. Działacze angielskich klubów zrozumieli, że jedynym rozwiązaniem jest postawienie na tych, którzy uczą grania, a nie na tych od grania. Jest, to bardzo rozsądne zważywszy, że mało który topowy piłkarz chciałby tam jeszcze grać. Najśmieszniejsze albo najbardziej obiecujące jest w tym jednak to, że trafią się jeszcze maniakalni idioci, którzy twierdzą, że to nadal najlepsza liga świata. Być może niedługo będą mieli więcej podstaw, żeby tak twierdzić, bo faktem staje się, że najlepsi trenerzy świata pracują na wyspach. Ciekawe jak długo będzie trzeba poczekać na decyzję o tym, że Mourinho przejmie Manchester United? Mam nadzieję, że w United zachowali jeszcze resztki rozsądku i podejmą jedyną słuszną decyzję tj. zatrudnienie Portugalczyka. Trudno wyobrazić sobie, że United straci szansę na to by być w centrum uwagi całego piłkarskiego świata. Bez wątpienia zatrudnienie Portugalczyka jest szansą na ogromne pieniądze. Chyba nie muszę mówić czym znowu byłyby derby Manchesteru? Hiszpański klasyk pomiędzy Barceloną, a Realem Madryt po raz pierwszy od wielu, wielu lat zająłby drugie miejsce pod względem ekonomicznym, zainteresowania i każdym innym. Pomijam już fakt, że w Anglii znajdują się jeszcze: Jurgen Klopp, Mauricio Pochettino i Roberto Martinez. Takim sposobem praktycznie co kolejkę będziemy mogli oglądać ciekawy pojedynek, dzięki trenerom, a nie piłkarzom – niesamowite. Wisienką na torcie dla Kloppa, Mou i Pepa, będzie oczywiście niezmordowany Arsene Wenger. Powiem szczerze, że nie mogę się już doczekać kolejnego sezonu BPL. Już dzisiaj jestem pewny, że pobiję wszelkie prywatne rekordy oglądalności tych rozgrywek. Co prawda poprzeczka nie zawisła zbyt wysoko, bo jak do tej pory średnia oglądalności z tego sezonu wynosi pół spotkania. Po prostu od jakiegoś czasu, nie jestem w stanie oglądać spotkań w BPL i mam nadzieję, że niedługo się to zmieni.
Guardiola już jako piłkarz marzył o Anglii, a dopiero teraz jako trener będzie miał okazję spełnić te pragnienia. Chyba każdy z nas zna to uczucie oczekiwania, im dłużej na coś czekamy, tym lepiej to później smakuje. Jest też druga opcja mniej optymistyczna. Kiedy za dzieciaka dostajemy nowe łyżwy, które są tak fajne, że ich nie zakładamy przez długi czas, a gdy wreszcie nadejdzie odpowiedni moment, jak łatwo się domyślić… łyżwy są za małe. W przypadku Hiszpana druga opcja jest raczej niemożliwa. Co prawda futbol ewoluuje, ale to w głównej mierze dzięki Guardioli. Trener urodzony w Santpedor jest fanatykiem, maniakiem futbolu i taktyki. Widzi rzeczy których normalni ludzie nie widzą. Szuka nowych rozwiązań, albo przekształca stare do odpowiednich norm nowoczesnego futbolu. Używa prehistorycznych ustawień albo kreuje zupełnie nowe i dopasowuje je do swoich drużyn. Jako przykład może posłużyć ustawienie 2-3-5 w którym Guardiola szukał kamienia filozoficznego. W filozofii Pepa nigdy też nie było konkretnie sprecyzowanych pozycji jeżeli chodzi o skrzydłowych i bocznych obrońców. Katalończyk potrafił zaskoczyć do tego stopnia, że w spotkaniu z Realem Madryt w ataku wystawiał Alvesa. Finał Champions League wygrał bez stoperów. Musi się naprawdę wiele wydarzyć, żeby Guardiola nie wystawił składu, który może budzić grozę. Wiadomym jest, że prowadził dwa wielkie kluby, ale warto też zwrócić uwagę, że u Katalończyka praktycznie każdy może grać na dwóch pozycjach. Bez wątpienia będzie to duży atut w City. Istnieje jednak jedna przeszkoda, która może stanąć Guardioli na drodze do sukcesu w Anglii. Jest to coś, co Hiszpan uwielbia i nigdy z tego nie zrezygnuje… posiadanie piłki! Tak oczywiście na przestrzeni lat widać, że nawet Pep musiał trochę odpuścić i zaczął grać bardziej wertykalnie, ale nie zrobił tego kosztem posiadania piłki, jak np. Enrique. Wydaje się, że Guardiola jest szalonym naukowcem, któremu nikt i nic nie przemówi, że idea jego życia wyczerpała się już i nie warto dalej nad nią pracować. Były szkoleniowiec Barcelony nigdy nie porzuci tego co stworzył i na czym opiera się od niemal 7 lat. W Anglii jest jednak tak, że z każdym rokiem posiadanie piłki jest co raz bardziej mniej znaczące. Mówił już o tym Arsene Wenger, który zauważył, że im dłużej masz piłkę tym częściej przegrywasz. Tym samym Arsenal na przestrzeni ostatnich lat odpuścił w tym aspekcie by zyskać w innych. Statystyki to potwierdzają, jednak czy Guardiola nie jest właśnie tym wyjątkiem, który może zaprzeczyć temu wszystkiemu? Być może tak, ale trzeba mieć na względzie to, że Pep kompletnie nie zna tego futbolu, ani tam nie grał, ani nie trenował. Przechodzi też do klubu, gdzie szatnia bardziej będzie przypominała tę Barcelony w jego pierwszym roku, niż tę Bayernu. Tutaj akurat nie mam jednak żadnych wątpliwości, że poradzi sobie i upora się z tym bardzo szybko. Ciekawym jest natomiast jak będzie wyglądała jego relacja z Yaya Toure, z którym delikatnie mówiąc nie jest w dobrych stosunkach od wielu lat. Jest to o tyle istotne, ponieważ Yaya od lat jest symbolem drużyny, gościem który pomógł wnieść City na ten jeden poziom wyżej. Jego rola w szatni i ogólny status w klubie na pewno gwarantują mu szacunek ze strony Pepa. Jednak jeżeli ktoś potrafił wyrzucić Ronaldinho i Deco będąc młokosem, to dzisiaj mając status jednego z najlepszych na rynku, bez wahania zwolni każdego, kto może zagrozić jego wizji.
Aksjomatem jest już chyba to, że Guardiola to najbardziej inteligentny trener na rynku. Wystarczy prześledzić karierę Katalończyka, żeby wiedzieć o tym, że nic nie jest przypadkiem. Każdy wybór jest doskonale przemyślany i zrozumiały dla większości. Zero jakiejkolwiek improwizacji, wszystko jest profesjonalne i logiczne. Można wręcz powiedzieć, że Guardiola wprowadza nowe trendy również na zapleczu. Umowy, które zawiera nigdy nie przekraczają trzech lat, jeżeli przedłuża, to maksymalnie o rok. Z dużym wyprzedzeniem wie, co będzie robił w nowym sezonie. Jest to komfort którego nie ma praktycznie nikt. Pozwala to Katalończykowi przygotować się do pracy z dużym wyprzedzeniem. Jednym z takich aspektów jest nauka języka, która istotnie ułatwia pracę, świetnemu mówcy i motywatorowi jakim bez wątpienia jest Guardiola. Na pierwszej konferencji jako trener Bayernu mówił już po niemiecku. Jeżeli nie ma idealnej oferty, robi przerwę i czeka aż taka nadejdzie. Czy kogoś dziwi więc jeszcze, że Guardiola od nowego sezonu będzie zarabiał więcej niż piłkarze?
Dzisiaj dotarła również do nas informacja, że Guardiola był obserwowany przez City od 2012 roku, jednak wtedy nie było okazji i możliwości żeby go zakontraktować z różnych powodów. Zapewne przede wszystkim dlatego, że Guardiola uznał City za dobrą opcję, ale niespełniającą najwyższych standardów do pracy. Kolokwialnie można powiedzieć, że Manchester usłyszał coś w stylu: „Musisz się jeszcze trochę postarać, a może umówimy się w przyszłości.” Co zrobił klub? Po pierwsze, zatrudnił trenera tymczasowego w postaci Pelegriniego na okres trzech lat! Po drugie zakontraktował byłego dyrektora sportowego FC Barcelony z czasów Pep-teamu tj. Txiki Bergistain oraz byłego wiceprezesa zarządu z tamtego okresu, czyli Ferrana Soriano. Zapewne już te starania docenił Guardiola i mrugnął oczkiem w stronę Manchesteru. Co zrobił jeszcze Manchester City aby przypodobać się Guardioli? Stworzył szkółkę, która uznawana jest obecnie za najlepszą na świecie. Nie trudno się domyślić, że o tym co dzieje się w City, Guardiola wiedział od dłuższego czasu. Informacje miał w końcu z pierwszej ręki, Soriano, Bergistain i Guardiola nigdy nie ukrywali swojej przyjaźni. Oczywistym wydaje się, że podczas niejednej wspólnie zjedzonej kolacji dyskusje toczyły się o tym: nie czy, a kiedy. Nie powiem, że Guardiola miał wpływ na to, co działo się w ostatnich latach w City, chociaż nie ukrywam, że jest, to całkiem realna wizja. Jeżeli jednak coś takiego miało miejsce, to pewnie nigdy się o tym nie dowiemy. Chociaż Guardiola lubi czasami zaskoczyć i powiedzieć o parę słów za dużo. Więc może za dziesięć lat okaże się, że Katalończyk już od 2012 miał wpływ na Manchesteru City?
Żyjemy w czasach, gdy o futbolu na forach dyskutują dzieci w okresie dojrzewania, więc pewnie, dlatego w głównej mierze po sieci krąży opinia o tym, że Guardiola to marny trener, który prowadził tzw. samograje. Jednakże zauważyłem, że ludzie którzy na pisaniu o futbolu zarabiają pieniądze również głoszą te idiotyczne tezy. Nie mam zamiaru udowadniać, że człowiek, który zmienił futbol w znaczący sposób jest świetnym trenerem, bo straciłbym szacunek do siebie. Nie mam też zamiaru tłumaczyć tego, dlaczego Mirek, Stefan, czy inny Wiesiek nie poprowadziliby Barcelony do największych sukcesów w ponad stuletniej historii klubu, bo też (tutaj zaskoczenie) straciłbym szacunek do siebie. Nie dyskutuje się o faktach! Można jednak zastanowić się nad tym, czy Manchester City będzie najtrudniejszym wyzwaniem Guardioli. Wydaje mi się, że tak, chociaż narzędzia do wykonania zadania będą najlepsze. W Barcelonie zaczynał karierę, więc musiał być ostrożny przez pewien okres czasu. Pieniądze były duże, ale nie był, to też czek in blanco. W Bayernie trener nie jest osobą decydująca, zresztą widać to od początku przygody Guardioli, że jest mocno ograniczony w pewnych działaniach. Natomiast, jeżeli chodzi o Manchester City, to Guardiola będzie miał wszystko czego zapragnie. Od dużych pieniędzy na transfery, po zupełny brak kontroli ze strony właściciela. Jestem niemal pewny, że Pep Guardiola zagwarantował sobie spokój i czas na swój autorski projekt. To nie klub stawiał warunki, tylko przyszły trener i zapewne było ich sporo, o których nigdy się nie dowiemy. Pieniądze jakie będzie zarabiał w Manchesterze na pewno są kosmiczne, mówi się nawet o 25 mln euro, jednak wątpię, że to one były kluczowe. Guardiola wreszcie po siedmiu latach w zawodzie będzie miał swobodę i odpowiednie warunki na tworzenie czegoś swojego, na ziemi o której marzył od lat.
Co będzie można uznać za sukces w nowym projekcie tego wybitnego trenera? Dla większości będą, to zdobyte puchary. Dla mnie dużo ważniejsze będzie to w jakim stopniu Guardiola odciśnie piętno swojej filozofii na brytyjskim futbolu. Jeżeli Pep przystosuje się do wyspiarskiej piłki i zmieni ją jak niegdyś europejską – wyznaczy nowe trendy w Anglii, to z miejsca stanie się dla mnie najlepszym trenerem w historii tego sportu i po 10 latach czynnego udziału w zawodzie, ze spokojem będzie mógł zakończyć karierę i cieszyć się życiem. Wierzę, że tak będzie z jednego prostego powodu. Ten gość na moich oczach zmienił futbol i stworzył maszynę, która zdobyła 14/19 pucharów, grając przy tym najpiękniejszy futbol jaki kiedykolwiek widziałem. Dlatego śmiem twierdzić, że zrobi to drugi raz, a zyska na tym nie tylko City, ale cała liga, która kiedyś była kwintesencją futbolu, a dzisiaj jest po prostu nudna i słaba.