Wtorkowe rozprawy – Cristiano Ronaldo – geniusz dla wszystkich, ale przede wszystkim dla siebie

Jak co wtorek, Bartosz Burzyński tym razem o Cristiano Ronaldo.

Znasz to uczucie chaosu, gdy nagle postanowiła odwiedzić Cię cała rodzina której nie widziałeś od pogrzebu cioci Gabrysi, a Ty zamiast rozmawiać z ciocią Krysią o tym jak Ci wiedzie się na uczelni wkurwiasz się kawałkiem mięsa które utknęło Ci między zębami? Albo ten stan kiedy jakiś idiota próbuje wytłumaczyć Ci w „januszowy” sposób, że 2+2=4 a Ty studiujesz matematykę na 4 roku? Czy też sytuacja kiedy pod wpływem alkoholu odprowadzasz dziewczynę w której jesteś zauroczony po uszy, a ona po prostu idzie do domu? Smak ostatniego papierosa i ostatniego kieliszka wódki jest specyficzny… kończący się. Następnej butelki albo nie ma, albo po prostu nie warto już po nią iść. Uświadom sobie, że Cristiano Ronaldo obecnie przechodzi wszystkie te stany dziesięć razy mocniej niż Ty. Nie wyimaginujesz sobie tego nigdy z jednego prostego powodu – nigdy nie byłeś Cristiano Ronaldo i nigdy nawet w 0,001% nie poczujesz się jak ten wybraniec. Futbol to epoki i cykle, a jeden właśnie się kończy, w moim przypadku ten który mogłem zrozumieć w pełni od początku do końca. Śmieszne są kłótnie gówniarzy i tych mądrzejszych: Messi czy Ronaldo, Barca czy Real, brunetki czy blondynki. Jedno jest jednak pewne, ówczesny kibic Blaugrany opowiadając wnukowi za 50 lat o świetności Barcelony, zawsze wspomni o Cristiano Ronaldo. Najsmutniejsze w tej historii  jest natomiast to, że koniec jednego z najwybitniejszych w historii tego sportu może być smutniejszy niż umieranie wielkich poetów w biedzie. Istne kuriozum, że człowiek który w niecałe dziesięć lat stał się żywą legendą wielkiego klubu, zamiast pożegnania z wszystkimi przywilejami króla może być po prostu wygwizdany jak zwykły śmieć.

Powyższy wstęp do tego felietonu opublikowałem dzień przed meczem Real Madryt – Celta Vigo. Większość z Was na pewno wie, że w sobotni wieczór Cristiano Ronaldo znowu miał jakość i był wielki jak przez ostatnie lata. Strzelił nawet bramkę z rzutu wolnego i to już drugą w ostatnim czasie. Całkiem przyzwoicie biorąc pod uwagę, że w ostatnich latach praktycznie nigdy nie trafiał, a nawet nie był blisko obramowania. Co więcej zagrał naprawdę fantastyczny mecz i przypominał tego samego Ronaldo, najlepszego w pewnych okresach co zawsze szczerze przyznawałem i nigdy nie miałem z tym problemu. Ustrzelił klasyczne bramki dla Ronaldo, błyszczał w całej okazałości do tego stopnia, że jeszcze parę godzin po spotkaniu na wszystkich portalach sportowych i społecznościowych cały czas przewijało się nazwisko Portugalczyka. Co najważniejsze i warte podkreślenia nie dlatego, że znowu palnął jakąś egoistyczną i narcystyczną wypowiedź czy to w strefie mieszanie, czy już na konferencji prasowej. Wręcz przeciwnie wszyscy o nim pisali tylko i wyłącznie dlatego, bo był wielki na boisku! Odpowiedział, a wy odpowiedzieliście mi, że Ronaldo zabił dzisiejszy felieton. Na szczęście tego nie zrobił, bo tekst nie był napisany poza wstępem, a nawet jeśli by był, to zostałby niezmieniony, ponieważ nawet przez chwilę nie pomyślałem żeby ogłosić definitywny koniec Portugalczyka już teraz. Byłby to brak szacunku do tego sportu, bo to właśnie Cristiano Ronaldo przez ostatnie 10 lat zapisuje pierwsze strony księgi futbolu. Jednak dopuszczam dwa scenariusze i z duża dozą prawdopodobieństwa jeden z nich się spełni. Mógłbym napisać też trzeci, ewentualny i wykorzystać chyba już wszystkie opcje, ale nie chcę żeby CR7 został średniakiem to do niego po prostu nie pasuje. Albo definitywny koniec, albo dalej topowa postać przez 2/3 lata.

Pierwszy scenariusz jest taki, że zbliża się koniec Portugalczyka i będą to gorzkie lata biorąc pod uwagę to jak słodkie były poprzednie. Ronaldo jest narcyzem i chyba każdy o tym wie, nawet jego najwięksi fani. Gdyby nie był tak fantastycznym piłkarzem, już od paru lat byłby błaznem i pośmiewiskiem. Dzięki temu, że gra futbol na poziomie kosmicznym i to od dziesięciu lat nie jest klaunem, a to wielka sztuka biorąc pod uwagę co wygaduje średnio raz w tygodniu. Niestety, ale ostatnio jego kretyńskie i idiotyczne wypowiedzi nasiliły się do tego samego stopnia co przemarsze KODu i to jest już większy problem. Jak do tej pory mówił tylko o sobie i to było w sumie nieszkodliwe, nawet potrzebne, bo nikt nie wyobraża już sobie innego Cristiano Ronaldo. Jeśli dziennikarz mówi: jak to zrobiłeś? To Portugalczyk na pewno odpowie, że Cristiano Ronaldo ma wielką jakość i to normalne. Fajnie, śmiesznie, dla fanów merytorycznie. Później powstaje film „Cristiano Ronaldo the Movie”, gdzie mamy istną laurkę. Portugalczyk pokazuje nam swoje samochody, później z Cristiano Ronaldo juniorem szukają którego brakuje w garażu. Widzimy bogactwo w jakim mieszka, jak byśmy nie znali gwiazdora Realu Madryt to moglibyśmy pomyśleć, że uprawia sport indywidualny np. tenis albo golf. Skąd takie wnioski? Po prostu z filmu wynika, że Ronaldo wszystko zdobywa sam i zawsze jest najlepszy. Owszem jak już mówiłem były lata, że tak właśnie było, ale na litość Boską żeby nawet nie wspomnieć przez cały film o jakimkolwiek innym piłkarzu poza Cristiano Ronaldo? Są tam oczywiście jakieś fragmenty, ale bądźmy uczciwi to jest po prostu jakieś nieporozumienie. Jednak dobra, zrobił film laurkę, fani zobaczyli jak żyje Ronaldo. Nikogo tym nie skrzywdził, nikomu nie zaszkodził, nikogo nie zaskoczył. Wręcz przeciwnie sam poczuł się pewnie dużo lepiej, a to ważne by czuł się dobrze, bo przecież bywały momenty kiedy mówił, że jest smutny, ale zapominał dodać dlaczego. Dokładnie tak samo jak to, że posiada wiedzę dlaczego Messi strzelił tak karnego, a nie inaczej, ale oczywiście nie powie czemu. Pewna partia polityczna, a zwłaszcza jej prezes też zawsze wszystko wiedzieli, ale nigdy nie chcieli mówić co dokładnie wiedzą. Prezes tej partii skończył tak mówić dopiero jak prokuratora poprosiła o dowody, bo podobno wiedział coś ważnego, ale jak łatwo się domyślić nie chciał powiedzieć skąd to wie i co dokładnie wie. Ronaldo oczywiście to nie grozi, ale czy nie naraża go to na jeszcze większą presję? Jednak i to nie jest groźne. Przerażające i brzemienne w skutkach jest to co powiedział po derbach Madrytu. Słynne już słowa po trzeciej z rzędu porażce na własnym stadionie w derbach Madrytu obiegły cały świat szybciej niż pięć bramek Lewandowskiego z Wolfsburgiem. Wiem, że każdy kto czyta ten felieton na pewno wie co powiedział Ronaldo, ale i tak umieszczę ten cytat jeszcze raz, żeby każdy mógł sobie głośno przeczytać i pomyśleć o tym co tak właściwie powiedział Ronaldo. Zatem jak mawia Taco Hemingway- bardzo proszę: Gdyby wszyscy w klubie prezentowali się tak jak ja, drużyna byłaby liderem tabeli. Przeczytaliście na głos? Znowu jest to: „tak jak ja”; „tak jak Cristiano Ronaldo” bla bla. Jednakże tutaj padły słowa które w skrócie mówią, że James, Bale, Benzema, Isco, Marcelo i wielu innych są chujowi i nie nadają się żeby grać w Realu Madryt. Szczerze w ostatnich dwóch latach, a zwłaszcza w tym sezonie drużynę ciągnie lewy obrońca i to właśnie Marcelo mógłby jako jedyny wypowiedzieć te kuriozalne słowa, ale nie wypowie, bo nie jest zakochanym w sobie narcyzem Cristiano Ronaldo. Strzelanie po 4/5 bramek naleśnikom nie daje niczego poza tym, że wielki Ronaldo może zgarnąć znowu złotego buta i powie na gali przyznania tej nagrody, że tylko ten tytuł liczy się w futbolu, bo tutaj decydują gole, a złota piłka to gówno do czasu kiedy sam ją znowu zdobędzie. Szczerze po takich słowach powinien być wyrzucony z Santiago Bernabeu na zbity pysk, a tłumaczenie tego później w ten sposób, że chodziło mu o kontuzje jest równie żenujące jak oświadczenia Wisły Kraków.

Jerzy Dudek powiedział, że te słowa wcale go nie zdziwiły, bo Ronaldo już nie raz używał podobnych do swoich kolegów. Jeżeli coś mu nie pasowało, to mówił to wprost, w sposób zdecydowany i konkretny nie przebierając przy tym w słowach. Właśnie tak powinien robić, pewnie Messi też nie raz zjebał Munira, ale na litość Boską jak można mówić takie rzeczy do dziennikarzy, którymi podobno się gardzi, bo wszystko przekręcają? Rozumiem gorycz porażki, ale dla mnie Ronaldo tymi słowami dał jasno do zrozumienia, że latem odchodzi,

Niedawno Cristiano  powiedział też, że dobrą atmosferą i wspólnymi kolacyjkami nie wygrywa się tytułów. Wystarczy spojrzeć na poprzedni rok i obecny, żeby wiedzieć, że jest kompletnie inaczej. Poza tym kto grał w piłkę nawet na najniższym szczeblu ma świadomość tego jak ważna jest atmosfera w szatni.

Jak widać wszystko to nasiliło się w ostatnim czasie i nie trudno się domyślić dlaczego. Niezwykle ambitny piłkarz z charakterem zwycięzcy, który nie uznaje porażek jest w wieku 31 lat i już nie musi walczyć tylko z Leo Messim. Pojawili się tez inni, przed oczami Ronaldo ukazało się widmo upadku, stracenia nawet numeru dwa. Tylko raz w ostatnich latach wypadł poza trójkę najlepszych, ale był to specyficzny rok, ponieważ Mundial wygrała Hiszpania, a Xavi i Iniesta dodatkowo rozgrywali wielkie sezony również w Barcelonie. Teraz jest zupełnie inaczej, nie musi być Mundialu by Ronaldo spadł z podium jeśli nadal zamiast graniem błyszczał będzie głupimi wypowiedziami.

Bardzo możliwe jest też to, że odejdzie. Jeżeli ktoś wyłoży pieniądze na Ronaldo to zapewne drużyna typu PSG. Gdzie dalej będzie gwiazdą, ale już całkowicie pozbawioną ograniczeń. Jakże smutny może być koniec Ronaldo w Realu Madryt, jeżeli nie skończy mówić tych głupot. W niespełna 7 lat stał się drugim najlepszym strzelcem w najlepszej lidze świata, a istnieje możliwość, że kibice będą marzyli o tym żeby sobie odszedł i nigdy nie wracał.

Druga koncepcja jest taka, że Cristiano Ronaldo wreszcie się zamknie, tak jak sam to radził Daniemu Alvesowi (zresztą słusznie) w Zurychu i zacznie grać tak jak w sobotę. Pomimo wieku to jest piłkarz który może grać jeszcze na wysokim poziomie maksimum 3 lata. Mówiąc wysoki myślę o poziomie na którym jest od wielu lat. Wczoraj pokazał, że może tak właśnie być. Taki obrót spraw wbrew pozorom będzie  z korzyścią i dla Messiego i dla Barcelony. Ściganie się z Neymarem, to nie będzie to samo, a trzeba też mieć na uwadze, że Messi jest dwa lata młodszy od Cristiano i pewnie pogra trochę dłużej, a obecnie oglądamy chyba najlepszą wersję Argentyńczyka w całej jego karierze. Sobotni mecz Ronaldo miejmy nadzieję, że to nie była jedna jaskółka tylko kolejny rozdział, być może już jeden z ostatnich tego wspaniałego pojedynku.

Paradoksem już nawet nie jest to, że pisząc o Ronaldo musisz wspomnieć o Messim, czy tego chcesz czy nie, a pisząc o Messim, napomkniesz coś o Ronaldo. W historii futbolu już chyba nigdy nie będzie takiej dekady którą naznaczyło dwóch zawodników. Bez wątpienia ani jeden ani drugi nie osiągnęliby tego poziomu, jeżeli któregoś by nie było. Rywalizacja Portugalczyka i Argentyńczyka tworzy futbol od wielu lat i to właśnie dzięki nim możemy podziwiać i zastanawiać się czy istnieją granicę. Granie na takim poziomie w nowoczesnym futbolu przez tyle lat, na takich pozycjach jest po prostu unikatowe. Kiedyś futbol był inny i taki Maradona czy Pele w tamtych czasach nie byli nawet w połowie profesjonalni tak jak dzisiejsi piłkarze. Szkoda, że los nie splatał jeszcze takiego psikusa, że Messi i Ronaldo nie są rówieśnikami, całość byłaby jeszcze bardziej klarowna i spektakularna. Lecz nie narzekajmy tylko cieszmy się ostatnimi rozdziałami najpiękniejszego futbolowego pojedynku w historii piłki nożnej. Bez Ronaldo i Messiego futbol będzie inny, mniej kolorowy i nieważne, że przyjdą następni na ich miejsce. Ktoś by powiedział może nawet lepsi? Dam sobie uciąć rękę, że przez najbliższe pięćdziesiąt lat już nie będzie tego typu rywalizacji pomiędzy zawodnikami na tym poziomie. Takie rzeczy nie dzieją się często. Panie Cristiano chcemy więcej i chcemy spektakularnego końca tak samo jak spektakularny jest Cristiano Ronaldo.

Na koniec jeszcze krótka historyjka o tym jak wiele dla ludzi znaczy Cristiano Ronaldo i Lionel Messi. Dwa dni temu w Idniach odbywały się urodziny mężczyzny o nigeryjskich korzeniach. Facet ten nazywał się Obinna i na urodziny zaprosił kolegę, który również miał nigeryjskie korzenie, a nazywał się on Nwabu. Impreza podobno była udana, a alkohol lał się strumieniami. Jednak pomiędzy mężczyznami doszło do sprzeczki o to, kto jest najlepszym piłkarzem na świecie. Doprowadziło to do tego, że Obina(fan Cristiano Ronaldo) nie wytrzymał emocji i trącił szklanką w Nwabu(fan Leo Messiego). Niestety dla niego nie trafił, ponieważ szklanka przeleciała nad głową Nwabu. Wtedy ten chwycił kawałek z rozbitego szkła i dźgnął nim swojego kolegę, wskutek czego ten zmarł.

Przypadek ten niestety nie jest odosobniony, było więcej takich historii. Pokazuje to, że dla wielu ludzi futbol jest najważniejszy w życiu, a właściwie to nie futbol, tylko Cristiano Ronaldo, albo Leo Messi.

Opublikuj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*